Bardzo lubię wracać do dnia ich ślubu. Beata miała najdłuższy i najpiękniejszy tren ze wszystkich jakie mogłam do tej pory fotografować. Pamiętam, jak go zobaczyłam – zaniemówiłam. Koło domu rozrastał się cudowny różany ogród. Mimo wczesnej pory, róże rozkwitły. Podobno specjalnie na ślub. 🙂

Miejsca na sesję nie musieliśmy długo szukać. Pierwsze które przyszło mi do głowy, jednocześnie ulubione miejsce w Krakowie.